Gdy powstawał jeden z poprzednich wpisów – https://bezgraniczny.com/2020/02/09/poznajmy-sie-jeszcze-raz/ – nie miałem pojęcia, że będę miał dość szybko okazję ponownie popatrzeć na znane mi miejsca. I znów dostrzec je inaczej. Nie powielając więc słów, nie powielam też obrazów. Ani dźwięków. I w jednym i w drugim przypadku znów doświadczyć można niby tego samego, ale kompletnie inaczej.
Podprzemyskie Arboretum w Bolestraszycach. Tym razem wspólnie z założoną na twarzy maseczką wstrzymywało oddech. Dziś, bez słów, podzielę się jego innym obliczem. Ale nie jedynym, z przemyskim zacięciem, jakie tu fotografiami odmaluję.
Z samego Przemyśla dwa jeszcze ślady, nasiąknięte tradycją, ludzką pasją, zaangażowaniem i wyjątkowością. Najstarszy, stały, niezawodowy teatr w Europie – przemyskie Fredreum – oraz Pracownia Ludwisarska Felczyńskich, która dźwiękami swoich dzwonów nie sięga może tylko Arktyki i Antarktydy.
A tuż za rogatkami Przemyśla jeszcze dwa krótkie, wizualne postoje, przy San Rideau, jednym z fortów niesamowitej Twierdzy Przemyśl oraz w wytwórni fajek w Ostrowie, gdzie artystyczna dusza pomysłodawcy daje się wyczuć nie tylko w kłębach słodkawego dymu.
O miejscach znanych, swoich, sąsiedzkich, można na wiele sposobów, opowiadać i na wiele sposobów patrzeć. To tak jak z wyjątkowymi utworami, które każdy wykonawca ozdabia własną, emocjonalną i artystyczną perspektywą. I których chce się słuchać.
skąd czerpie się takie utwory, które poruszają w człowieku najgłębsze uczucia..
Podziwiam i zazdroszczę umysłom, które potrafią takie perełki tworzyć